W tym tygodniu taki właśnie tytuł ma tekst Arcybiskupa Grzegorza Rysia zamieszczony w „Tygodniku Powszechnym”.  Czytam uważnie wszystkie teksty księdza Arcybiskupa. Są dla mnie źródłem wiedzy i zmuszają do refleksji. Może i Wam ten tekst wyda się interesujący? 

  „Trudnej rzeczy zażądałeś” mówi Eliasz do Elizeusza w odpowiedzi na prośbę by „dwie części jego ducha” przeszły na niego, to znaczy, by stał się dziedzicem jego godności i misji prorockiej.

  Dlaczego „trudnej”? W pierwszej chwili nie rozumiemy.

 Przecież ma się dopełnić to, co zostało przez Boga zlecone Eliaszowi podczas objawienia na Horebie: „Elizeusza zaś, syna Szafata z Abel Mechola, namaścisz na proroka po sobie. Posłuszny temu zleceniu niemal natychmiast go odnalazł i wezwał go, by poszedł za nim, zapowiadając mu symboliczne wejście w jego powołanie i zadania. Co więcej Elizeusz okazał się wiernym uczniem – także tego dnia, kiedy mieli się ostatecznie rozstać. Mimo trzykrotnej próby zniechęcenia go i pozostawienia, przeszedł za Eliaszem całą drogę – dobrze ponad 40 kilometrów. Wierny uczeń, nie bez pokrycia konsekwentnie deklarujący: „Nie zostawię cię”

   Dlaczego więc jego prośba jest „trudna”?

   Czy jej spełnienie nie wydaje się wręcz oczywiste?

   Nie.

   Ponieważ ducha prorockiego (a właściwie lepiej Ducha) nie można odziedziczyć. On jest wolnym darem suwerennego Boga, jedynie od Niego można Go otrzymać.

  Nie można Go sobie „wychodzić” - wydeptując dziesiątki kilometrów za tymi, którzy Go otrzymali.

  Nie można na Niego zasłużyć; nie można za Niego zapłacić. Bo niby czym?

  Nie można Go też własnymi siłami i decyzją przekazać.

 I to wcale nie czyni bezsensownymi wcześniejszych działań Eliasza i Elizeusza. One wszystkie były potrzebne – przygotowywały Elizeusza i czyniły go otwartym na Dar z nieba. Ten jednak mógł do niego przyjść jedynie w wyniku wolnej decyzji Boga i nie tylko darmowej, ale (zawsze, w każdym przypadku) niezasłużonej łaski.

  Myślę, że tak jest z przekazem wiary w ogóle. Wiara – ściśle rzecz biorąc – nie może być „dziedziczona” (choć wiele razy tak mówimy).

   Można komuś przekazać tradycję; można kogoś nauczyć takich czy innych form pobożności; takich lub innych form modlitwy. Można kogoś „nauczyć religii” – przekazać wszystkie „prawdy “ wiary i zasady moralne.

    Można i trzeba.

   Można go wreszcie (i trzeba) poprowadzić na brzeg takiego elizeuszowego dnia – kiedy zostanie sam na sam z Bogiem, poniekąd niezależnie od tego wszystkiego, czego się od nas nauczył – w pełnej wolności obu stron, by przyjąć Boży dar wiary.

    Tyle rozważań księdza arcybiskupa na temat w mojej ocenie najważniejszy. Dar wiary. Wielka tajemnica.

Tekst Ks. Abpa Grzegorza Rysia przedstawiła

Barbara

Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.