W artykule „Moja i twoja nadzieja” ksiądz Adam Boniecki dzieli się swoimi doświadczeniami z czasów pandemii. Wiele miejsca poświęca nowej sytuacji Kościoła i nowej sytuacji w jakiej znaleźli się księża. Przewodnim motywem jest samotność duchownych i świeckich. Oto kilka jego myśli: 

„Robi na mnie duże wrażenie (pusty kościół). Ogołocona przestrzeń, puste ławki. Mówię: Pan z Wami, przekażcie sobie znak pokoju, błogosławię. Jakieś poruszenie przy drzwiach. Jedyne co mogę dostrzec (…) Mówię kazanie. Nie wiem czy do kogoś trafia. A może ktoś oglądający mszę świętą przez internet właśnie zakończył transmisję?

(…) Te samotnie odprawiane msze św. zawsze były i jeśli się zdarzają, to nadal są dla mnie silnym przeżyciem. W pustym pomieszczeniu, bez innych uczestników, odczuwam wspólnotę z Kościołem, ze wszystkimi mszami, które na świecie się w tym momencie odprawiają. Nie jestem w centrum, bo jestem sam. Wtedy nie ma innego centrum poza Jezusem. Zbliżonym przeżyciem są dla mnie te msze św. w pustym lub prawie pustym kościele, w niewidzialnej łączności z tymi, którzy w swoich domach łączą się przez internet”

Ksiądz Boniecki dostrzega dwie strony tego samego zjawiska. Konsekwencją pierwszej może być zagubienie duchownego, jego bezradność wobec pustej świątyni i konieczność odnalezienia się w nowej sytuacji. Z drugiej strony dostrzega możliwość silnego zjednoczenie z Jezusem i wszystkimi internautami biorącymi udział we mszy. Nowe doświadczenie pozwoliło też zauważyć pozytywną wartość sytuacji.

Dalej ksiądz Boniecki formułuje ważne refleksje o samotności Każdego w różnych życiowych okolicznościach. Wypowiada je spokojnie i pewnie:

    „Pamiętajmy, że z innymi ludźmi jesteśmy tylko do pewnego stopnia. Jest w nas taka strefa w której zawsze jesteśmy samotni (…) Nie mogę się spodziewać, że ktoś zawsze ze mną będzie. Pogodzenie się z własną samotnością sprawia, że przestaję się miotać: nikt mnie nie rozumie, nikt mnie kocha. I mogę się cieszyć, jeśli ktoś mnie trochę kocha, trochę rozumie. My też nie kochamy i nie rozumiemy wszystkich (...) 

Przez całe życie uczymy się jednocześnie bycia z innymi i samotności. Ostatecznie w najważniejszych momentach, nawet przy bliskości tych, których kochamy, jesteśmy samotni. Od tego nikt nie ucieknie. Na czas , który teraz mamy, patrzę więc jak na warsztaty z samotności.” Jakże dojrzale brzmią jego słowa.

    A jak wyglądają nasze warsztaty z samotności? Zamknięci w domach, oddzieleni od innych trwamy, modląc się o szybkie zakończenie tego trudnego rozdziału. By nie czuć się tak zupełnie samotnie, sięgamy po książki. Przyznam się, że w tym czasie ponownie zaprzyjaźniłam się z wieloma postaciami literackimi, na nowo odczytałam klasykę, sięgnęłam po nowości. Czytanie stało się dla mnie źródłem radości. Programy telewizyjne – starannie wybierane – też mogą nas wzbogacić. Do wielu refleksji skłoniły mnie oglądane filmy, programy publicystyczne, a nawet rozrywkowe. Wspomnę o cyklicznym programie „Myśli na ten czas” – to krótkie refleksje o miłości, prawdzie, pięknie itp. Wypowiadają je ludzie Kościoła i świeccy, filozofowie i artyści. Są zawsze odkrywcze i inspirujące.

By wypełnić czas, nadać mu jakiś kształt uciekamy w różne przestrzenie domowego życia: do kuchni, by coś smacznego przygotować, do domowej biblioteki, by poczytać, do pokoju dzieci, by pomóc im w szkolnych obowiązkach, do ogrodu, by nacieszyć oczy wiosenną przyrodą. Nie możemy odwiedzać bliskich, przyjaciół i rodziny, więc rozmawiamy z nimi korzystając z telefonu, mając jednak świadomość, że to tylko namiastka realności. Spełniamy się tak, jak to teraz możliwe, niestety nie wolni od trwogi o życie nasze i bliskich.

Na szczęście towarzyszy nam nadzieja, o której ksiądz Boniecki tak mówi: „Tak, myślenie, że epidemia wreszcie się kiedyś musi skończyć, daje jakąś nadzieję. To nie jest nadzieja , że ktoś okaże się zbawicielem świata. Ale nadzieja na to, że będzie trochę jaśniej.”

Jaśniej, czyli piękniej, normalniej, bezpieczniej. Wierzymy, ze nadejdzie czas kiedy znowu będziemy blisko siebie, kiedy dzieci wrócą do szkół, ciesząc się obecnością rówieśników, kiedy artyści staną przed stęsknioną widownią, kiedy rodzina spotka się przy stole, a dziadkowie przytulą swoje dawno nie widziane wnuki. Czekamy na ten czas, bo wszyscy, bez względu na wiek, płeć, kolor skóry, tęsknimy do drugiego człowieka.

Lidia

Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.