Ostatnio w naszej „Gazetce” zamieszczaliśmy teksty o modlitwie różańcowej i Kołach Żywego Różańca. Dzisiaj chciała bym napisać o różańcu nieco inaczej. Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie książka wybitnego jezuity, znanego rekolekcjonisty Anthoniego de Mello pod tytułem „Kontakt z Bogiem”.

      Książka ta jest zapisem rekolekcji głoszonych dla młodych zakonników dotyczących modlitwy, pokuty i miłości Chrystusa. Część książki dotycząca modlitwy wydała mi się szczególnie ważna i potrzebna.

      De Mello opisuje jak w czasie kiedy był jeszcze młodym zakonnikiem borykał się z trudnościami w modlitwie. Wówczas nadarzyła się możliwość odbycia ćwiczeń duchowych pod kierunkiem nadzwyczajnego człowieka ojca Jose Calverasa, który słynął z tego, że podczas rekolekcji uczył ludzi modlitwy, to jest uczył modlić się lepiej i z większą głębią. Na początku rekolekcji o. Calveras zapytał młodego zakonnika Anthoniego de Mello jak on się modli. Ten odpowiedział „podejmuję jakiś punkt medytacji i zaczynam go rozważać, po minucie lub dwóch mój umysł zaczyna się całkowicie rozpraszać. Gdy sobie uświadamiam, że jestem rozproszony (a nie uświadamiam sobie tego zaraz) powracam znów do punktu nad którym medytowałem i rozpraszam się na nowo”. Anthonio de Mello zwierza się swemu mistrzowi, że podczas modlitwy przechodzi od medytacji do rozproszenia i od rozproszenia do medytacji i że rozproszenia zajmują mu około 90 procent czasu poświęconego na modlitwę. Jak relacjonuje spotkał później wielu ludzi którym zdarzało się dokładnie to samo.

      Jaka była na to rada o. Jose Calverasa? Zaczął pytać: Czy masz różaniec? Czy umiesz się nim posługiwać? Skoro umiesz to dlaczego tego nie robisz? 

Anthony de Mello tak opisuję swoją reakcję na słowa mistrza „przyszła mi do głowy myśl – czy ten sławny mistrz modlitwy rzeczywiście na serio oczekuje ode mnie abym odmawiał różaniec podczas medytacji”. De Mello kojarzył sobie dotąd odmawianie różańca z pobożnością prostych, niewykształconych ludzi. Uważał różaniec za modlitwę odpowiednią dla wieśniaków i rybaków, którą można by odmawiać wtedy, gdy nie było miejsca na inną modlitwę. Coś w rodzaju modlitwy drugiej kategorii. Dlaczego miałby odmawiać taką modlitwę, skoro właśnie ukończył studia filozoficzne i czuł się przygotowany do odprawiania medytacji. Jednak ojciec Calveras ze spokojem nalegał: „Odmów jedną dziesiątkę różańca prosząc Matkę Bożą, by wyjednała ci łaskę modlitwy, łaskę przezwyciężania rozproszeń. A potem jeśli jest takie twoje pragnienie, powróć do medytacji. Jeśli nadal będziesz doświadczał rozproszeń, odmów następną dziesiątkę i tak dalej. Być może będziesz musiał zrezygnować w całości z medytacji i prosić tylko o łaski których potrzebujesz. Módl się za kolegów odprawiających rekolekcje, za swoich bliskich i za świat. Owocu rekolekcji nie uzyskuje się przez medytację i głęboką refleksję. Jest on czystym darem Bożym. Pewna doza refleksji jest pożyteczna a nawet konieczna ale dar ten uzyskujesz prosząc i błagając. Proś o łaskę modlitwy.”

      Zagłębiając się w refleksje o. Calverasa i Anthonia de Mello na temat modlitwy pierwszy raz pomyślałam, że ta na pozór prosta modlitwa jaką jest różaniec czy litania do Wszystkich Świętych czy Najświętszej Maryi Panny może być pierwszym krokiem do modlitwy kontemplacyjnej.

      Ojciec Calveras przekonywał, że prosta modlitwa ustna i pobożny zwyczaj aktów strzelistych jest przedsionkiem do mistycyzmu.

Zatem zanim dojdziemy do tego momentu, że będziemy potrafili „modlić się naszym milczeniem” może należy zacząć odmawiać różaniec.

Barbara

Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.