„... Gdy słyszę pełne bólu słowa sędziwych rodziców, że swoje dzieci starali się wychowywać w wierze a <tu – proszę do kościoła nie chodzą, prowadzą się też nie bardzo…> – to w głębi serca mam nadzieję, że chrzest, Słowo Boże i Eucharystia, którymi dzięki rodzicom młodzi karmili się długo, póki im się nie znudziło, zostawiły w nich ślad, tęsknotę i cichą wiarę. Gdy przyjdą ciężkie dni, rodziców nie będzie, a może dopiero na łożu śmierci te krople drążące latami skałę okażą się wystarczające by westchnąć: <wspomnij na mnie>. Skoro Ojcu wystarczał głód upadłego syna marnotrawnego, westchnienie zbrodniarza na krzyżu, to i ta jedna myśl pozwoli Mu porwać swoje dziecko w ramiona. Wierzę to z całej duszy. Bo <Bóg jest daleko lepszy, niż sądzisz> – jak pisała Mała Teresa swojej siostrze. Nie mogę się doczekać, by to zobaczyć, by się dać zaskoczyć, by płakać ze szczęścia na ten widok, by zobaczyć wzruszenie i łzy szczęścia tych, którzy za życia bali się Boga, widzieli w nim surowego starca z księgą…”

„… Na marginesie przyznam, że naszego synka nauczyliśmy tej prawdy z malutką modyfikacją, ze względu na jego dziecięcy rozumek. Zatem Antoś deklamuje, że Pan Bóg jest <sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a zło człowieka karze>.

 Z „Listów w butelce” Małgorzaty Wałejko,
która gościła w naszej wspólnocie parafialnej 21-22. sierpnia.

 Małgorzata Wałejko - żona Bogusława, mama Antosia, Oli, Karolka i Gabrysia (w niebie). Świecka dominikanka. Pedagog, teolog i publicystka. Wykłada na Uniwersytecie Szczecińskim. Współautorka (m.in. ze Zbigniewem Nosowskim) książki o duchowości małżeńskiej oraz książki „Listy w butelce”. Od kilku lat prowadzi blog Abandon na stronie dominikanie.pl.

„Mogłem doświadczyć żarliwego świadectwa o Miłosiernym Bogu, wypowiedzianego przez osobę świecką, szczęśliwą żonę i mamę. Świadectwa, które wielu z nas poruszyło i skłoniło do refleksji. O ile w naszej parafii słowa o tym, że to nie nasza moralna poprawność jest najważniejsza ale nawiązanie osobistej relacji z Bogiem – nie była niczym nowym – to przecież dobrze pamiętamy rodzinne wychowanie, lekcje religii z dzieciństwa i wiele homilii w naszym życiu o Bogu sprawiedliwym, który za dobro wynagradza a za zło karze. Koncentracja na karze zasłania nam często obraz kochającego i dobrego Boga. Pogłębiona refleksja nad tymi prawdami wiary jest szczególnym błogosławieństwem Roku Miłosierdzia, którego owoce, jestem o tym przekonany zaobserwujemy jeszcze w życiu każdego z nas”.

Adam

„W niedzielę zobaczyłam kobietę, która doświadczyła Obecności Miłującego Boga i nie może o tym milczeć i która pragnie, by inni byli równie szczęśliwi jak ona. Małgorzata Wałejko – ciepła, otwarta i patrząca prosto w oczy, a przy tym zdecydowana i stanowcza. Jak to można pogodzić? Ona po prostu czuje się mocno kochana i zobowiązana przez to do działania. Małgorzata mówiła, że nie stać nas ludzi na świętość pojętą jako bezgrzeszność, jako drogę osiągnięcia tego stanu idealnego. Nasza ludzka natura, skutek grzechu pierworodnego, nam to uniemożliwia. A Pan Bóg nas mimo tego i tak bezgranicznie kocha. Mówiła, że zamiast dbać o moralność powinniśmy otworzyć się na osobistą relację z Panem Bogiem. I to wszystko, zapyta ktoś? Można grzeszyć, bo i tak tego nie unikniemy?

Myślę, że to co tak bardzo chciała przekazać nam Małgorzata, jest proste i oczywiste dla osoby, która kocha i jest kochana. Taka osoba popełnia błędy, ale świadomość istniejących więzi zobowiązuje ją do starania się bycia lepszym mimo tego (nie ze strachu przed karą). Jakież to jest wewnętrznie silne przynaglenie, wręcz potrzeba, gdy dotyczy relacji z Bogiem – Miłością.”

Grażyna

 

Nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.