Oto jedno z uniesień odczuwanych przez moje serce, na nowo rozpalone pełnieniem świętej posługi. Cytuję z listu do ojca Volpe z 10 kwietnia 1911:

„Zbliża się Wielki Tydzień i chciałbym trwać wyciszony w Jezusie podczas tych świętych i pięknych dni. Złączmy się wszyscy w modlitwie, aby okazać Jezusowi uczucia miłości i wdzięczności. Bóg, który cierpi… Bóg, który obejmuje nas w czystej słodyczy bólu! Jakże głębokiej medytacji tu potrzeba! Jeśli dwoje ludzi całuje się w radości, rozpraszają swą istotę; pocałunek jest nie tyle miłością, ile ekspansją; lecz pocałunek złożony w bólu to pocałunek wewnętrznej miłości, która nie wychodzi z serca, by się rozproszyć, lecz pieczętuje się i oczyszcza na ustach ciepłą łzą słodkiego bólu. Tak oto postąpił z nami Jezus: z Krzyża, krwawiąc z każdej strony, schylił głowę i ucałował nas z zamkniętymi oczami. O pocałunku miłości, przypieczętowany przez krew miłości, która się poświęca, jakże jesteś wielki! Cóż za Boska scena!

O Jezu, dlaczego i ja nie miałbym Cię ucałować, płacząc z żalu za moje grzechy, którymi tak bardzo Cię obraziłem? Dlaczego nie miałbym podejść do Ciebie i przypieczętować mojej czułej miłości na Twych przymkniętych wargach, na Twym rozdartym Sercu? Dlaczego, mój Jezu, nie unicestwisz mnie w tym uścisku miłosierdzia? Ach, Jezu Ukrzyżowany! Chciałbym gorąco Cię ucałować, chciałbym się z Tobą stopić, pragnę zniknąć w Twej pełni, unicestwić się w Tobie… Tylko Ty, o mój Boże, nawet kiedy jesteś ukrzyżowany! Ludzkie cierpienia minęły i znalazły pociechę; lecz Twój ból, o Jezu, był absolutny, a Ty, porzucony przez wszystkich, byłeś nieskończonym Bogiem w nieskończonym strapieniu. Niech żyje Twoje Serce, o Jezu, niech żyje Twój Krzyż, o Jezu!

Jezus pragnie przypominać nam wszystkim o Jego świętej Męce, abyśmy mogli wzrastać w Nim i opierać się tylko na Nim. Czy tak wiele potrzeba, aby wstając z łóżka zwrócić wzrok na Ukrzyżowanego i wyznać Mu miłość? Och, jakim dobrym Pasterzem jest dla nas Jezus; oddał życie za swe owieczki i w pełni się za nie ofiarował! Nie bójmy się beczeć przed Nim, a nasz nieszczęśliwy głos Go wzruszy, bo jest bardzo biedny i słaby. Jesteśmy owieczkami Jezusa; ach! Idźmy za drogim Pasterzem, nie uciekając od Niego przez grzech, nie zbaczając przez głupoty świata! O Jezu, przywiąż mnie swoim powrozem i spraw, abym ja, Twoja biedna owieczka, szła tylko za Tobą, cierpiąc i becząc, z utęsknieniem czekając na chwilę, gdy zostanę Ci cała ofiarowana”.

Zacytowałem ten fragment będący zaledwie przebłyskiem tego, co miałem w duszy. Każde dzieło posługi stanowiło pracę wykonywaną razem z Jezusem; On we wszystkim działał, On mówił, On prowadził, a to Jego towarzyszenie było niczym szkoła nieustannej miłości.

z Autobiografii ks. Dolindo

„Życie człowieka na ziemi jest walką. On, tak jak żołnierz, nie ma stałego domu, lecz tymczasowy, i musi udawać się tam, dokąd wzywa go wola Boża. Twoja pierwsza walka musi być stoczona w obronie wiary. Często będziesz się znajdować wśród osób, które nie wierzą lub których wiara jest tak słaba, że załamuje się przy pierwszej trudności, często wystawiona na pośmiewisko głupców. Ty musisz walczyć, ukazując Twoją bezgraniczną uległość mądrości Bożej, która jest jedyną i najwyższą Prawdą, ceniąc ją i wybierając nad wszystkie ludzkie teorie.

Jeśli pozwolisz się zafascynować lub zachwiejesz, kiedy byle ziemski naukowiec sprzeciwia się odwiecznej Prawdzie, nie jesteś żołnierzem Jezusa Chrystusa, jesteś winna dezercji.

Wiara jest najwyższą nauką; nie jest ślepym czy tradycyjnym przystawaniem na rzeczy niezrozumiałe, lecz jest pełniejszym objawieniem najwyższych prawd, z którymi się zgadzasz, ponieważ objawił je Bóg; Bóg, który bardziej zasługuje na wiarę niż jakikolwiek ziemski naukowiec. Ty zatem musisz potwierdzać swoją wiarę przeciw wszystkim zasadzkom i przeciwnym twierdzeniom biednej, ludzkiej nauki, odrzucanej przez Boga.

Potwierdzając swą wiarę, koniecznie musisz przedstawiać się jako córka Kościoła katolickiego, który przechowuje święty depozyt prawd objawionych; musisz zatem z zapałem zwalczać każdy prąd, który chce odsunąć cię od Kościoła, i potwierdzać swe posłuszeństwo jego autorytetom – papieżowi, biskupom, kapłanom.

Musisz walczyć przeciwko brakowi zaufania i pokazać, że ty ufasz Bogu i uwielbiasz Jego polecenia, dostosowując się do Jego boskiej woli. Nie jest godnym Boga ten, kto zbytnio przejmuje się ziemskimi sprawami, kto rozpacza, kto pokłada nadzieję w ludziach, zapominając o Bogu. Musisz walczyć przeciwko iluzjom świata i pokazać się jako chrześcijanka w życiu – nigdy nie pójdziesz za tym, kto przeciwstawia się woli Bożej, nie będziesz podążać za zwyczajami i modami świata, nawet za cenę bycia wyśmianą, nawet za cenę cierpienia i męczeństwa.

Chrześcijanin walczy energicznie, gdy żyje jako chrześcijanin, kiedy ukazuje w sobie żyjącym Prawo Boże i Kościoła, kiedy wspiera zbawienie swych braci. Życie jest najpiękniejszą walką i dlatego twoje życie jest zmaganiem się tu, na ziemi.

Bronią twojej duchowej walki jest modlitwa.

Módl się, ponieważ nie musisz walczyć, aby zniszczyć jedynie zło, ale aby krzewić dobro; módl się, ponieważ aby walczyć, musisz najpierw zwyciężyć siebie samą i żyć całkowicie zjednoczona z Bogiem.

Jako chrześcijanka musisz wzmacniać swoją duszę Sakramentami, musisz oświecać ją znajomością i medytacją wiecznych prawd, musisz ożywiać ją stałym zjednoczeniem z Bogiem, uciekając przed grzechem jak przed śmiercią i uniżając się w Jego obecności.”

z Listu do… ks. Dolindo

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.