Chwalęcin – maleńka wioska w woj. warmińsko-mazurskim. Trafiliśmy do niej właściwie przypadkiem. Wybieraliśmy się, aby zobaczyć Sanktuarium w Krośnie koło Ornety wybudowane na wzór Sanktuarium w Świętej Lipce. Wtedy ciocia Marcelka powiedziała, że przy okazji powinniśmy zobaczyć jeszcze jeden kościół w okolicy, wzorowany architektonicznie na tym Sanktuarium. Był jednak pewien kłopot – ciocia nie mogła sobie przypomnieć jaka to była miejscowość. Pamiętała jedynie nazwę leśnictwa z tamtej okolicy, do którego przed laty jeździła służbowo. Trochę trudu, ale udało się. Wąska, kręta droga wiodła pomiędzy drzewami. Chwilami wydawało się, że drogi dalej już nie ma, ale jednak była. W końcu ukazały nam się „plecy” otoczonego obdrapanym murem krużganków kościoła, upiększonego bocianim gniazdem na szczycie fasady. Wysiedliśmy zadowoleni, że nasze poszukiwania zakończyły się sukcesem. Miny nam jednak zrzedły, kiedy okazało się, że imponująca kuta brama zamknięta jest na cztery spusty. Obeszliśmy mury dookoła, pozaglądaliśmy przez bramę. Przeczytaliśmy tabliczkę informującą o tym, że msza św. odprawiana tu jest jedynie w niedziele o godz. 10.15. Podane był nr telefonu i mail do księdza proboszcza. I więcej nic. Było nam bardzo żal. Wsiedliśmy do samochodu. W drodze powrotnej postanowiłam chociaż poczytać coś o tym miejscu. Trafiłam na blog podróżniczy człowieka, który zachwycił się tym kościołem na uboczu. Jego wpis zainspirował mnie do dalszych działań. Napisał, że zastał kościół zamknięty, ale „wystarczyło powiedzieć „dzień dobry” paniom w gospodarstwie obok i nagle zmaterializował się klucz! Bramy stanęły otworem.” Po krótkiej rozmowie wracaliśmy wąską drogą w stronę Chwalęcina. Udało nam się skorzystać z uprzejmości pani, która opiekuje się kościołem. Otworzyła bramę i drzwi wejściowe, wyłączyła alarm. Oprowadziła nas po kościele, opowiedziała dużo ciekawych rzeczy, pokazała stworzone przez siebie mini muzeum, które można nazwać izbą pamięci. Zachęciła do wpisu do księgi pamiątkowej, żeby: „biskup widział, że to miejsce żyje”. Zaprosiła nas także na odpust 10 września na godz. 12.oo.

      W prawej części kościoła ustawione były rusztowania, z których prowadzone są prace konserwatorskie. Odnawiane są malowidła na sklepieniu, ukazujące opowieść o Krzyżu Świętym. Na stropach obitych deskami namalował ją Jan Lossau z Braniewa. o dwóch latach pracy w maju 1749 r. zakończył przenoszenie na sufit obrazów ze szkiców kanonika pochodzącego ze Szwabii. Pięknych polichromii jest 14. Zajmują prawie cały sufit świątyni.

W centrum ołtarza znajduje się cudowny drewniany Krzyż zwany Czarnym. Jego historia sięga początków XV wieku, kiedy Warmia była pod panowaniem Zakonu Krzyżackiego. Nad rzeką Wałszą znaleziono wtedy krucyfiks. Próbowano umieścić go w kościele w pobliskiej wsi, ale krzyż znikał. Za każdym razem znajdowano go znów w pobliżu rzeki. Dopiero wybudowanie drewnianej kaplicy w tym miejscu zakończyło ciągłe przemieszczanie się krzyża. Od tego czasu zaczęły dziać się cuda. Dzięki modlitwom przy Czarnym Krucyfiksie paralitycy zaczynali chodzić, niewidomi odzyskiwali wzrok. Mnożyły się łaski i uzdrowienia. Napływali liczni pielgrzymi. W 1520 r. uznano Chwalęcin za osadę odpustową. W 1570 r. w miejsce niszczejącej kaplicy wzniesiono nową, mieszczącą zaledwie 8 osób.

      Proboszcz z Osetnika, który nie chciał zgodzić się na budowę sanktuarium w miejscu, w którym znaleziono krzyż dostał apopleksji. Wyzdrowiał kiedy zmienił zdanie. (To jeden z 6 cudów przedstawionych na polichromii w kościele). Budowa musiała jednak zaczekać z powodu wybuchu wojny Północnej oraz epidemii dżumy, która szalała w latach 1709-1711. Dopiero w 1715 r. postanowiono o budowie, dodatkowo jako wotum dziękczynne za ustanie epidemii. 13 czerwca 1728 r. biskup warmiński Jan Krzysztof Szembek dokonał konsekracji kościoła, którego centralną częścią był i jest do dziś słynący łaskami Czarny Krucyfiks.

      Dziś ten barokowy kościół to miejsce prawie zapomniane, odwiedzane przez nielicznych, często przypadkowych turystów i pątników. Pomimo tego reżyser Jan Jakub Kolski kręcił w nim w 2009 r. zdjęcia do filmu "Wenecja", w którym gościnnie wystąpił ksiądz Tomasz, proboszcz z Bażyn i Chwalęcina.

        Wyszliśmy urzeczeni. Świątynia w Chwalęcinie jest wyjątkowa, bo jak mówi Dyrektor Archiwum Archidiecezji ks. prof. Andrzej Kopiczko: „Jak w żadnym kościele ku czci Świętego Krzyża tu możemy go podziwiać i w krucyfiksie, i na malowidłach, i licznych cytatach z Biblii oraz pism teologów. Bez przesady można ją nazwać malowaną i opisaną, bo malowidła są na suficie, podłuczach arkad empor, w oknach i zakrystiach. A towarzyszą im teksty pochwalne na cześć Krzyża; niepowtarzalna symbioza obrazu i słowa”.

Magda i Waldek

nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.