/świadectwo/

 

Przez kilka ostatnich lat „spadło” na mnie sporo cierpień. Zarówno fizycznych jak i duchowych. Najtrudniejsze z nich dotyczyło pomówień i oskarżeń, które odebrały mi dobre imię. W dość krótkim czasie przestałam się cieszyć szacunkiem, spokojnymi relacjami, przestano mi ufać. Poznałam smak wykluczenia, niezrozumienia, odarcia z godności na dużą skalę, bo w gronie kilkuset osób. A wszystko to, z powodu wypełniania woli Boga, działań według Jego Słów, odpowiedzi na Jego zaproszenia.

Nie mogłam sobie poradzić z tym ciężarem. Nie umieli pomóc specjaliści od duszy, ani od psychologii. Ból doświadczanej niesprawiedliwości ciągnął w dół rozpaczy, depresji, beznadziei. Moje modlitwy wydawały się nie wysłuchiwane przez Boga. To jeszcze bardziej wzmagało osamotnienie i trwanie jakby w więzieniu czy w pułapce zła. Aż przyszedł dzień, w którym po opowiedzeniu tych cierpień spowiednikowi, usłyszałam coś nieoczekiwanego: Ale ty się powinnaś cieszyć z takiego cierpienia. Bo przez to samo przechodził Jezus. Nie każdy w życiu ma taką łaskę, żeby cierpieć w taki sposób, jak ON: odrzucenie, wyśmianie, odarcie z szacunku i godności. Pomyśl, ile takich osób znasz? Bóg cię bardzo wywyższył, skoro dopuszcza cię do współprzeżywania Jego cierpień.

Przez parę sekund myślałam: czemu ksiądz tak trywializuje moje cierpienie? Każe się z niego cieszyć. Ale po chwili przyszła myśl, że jeszcze nigdy nie patrzyłam w taki sposób na cierpienie, dlaczego nie spróbować tej drogi? Skoro tyle zewsząd płynącej pomocy zawiodło, nie przywracało życia. Wystarczył ten jeden mały akt chęci zaufania słowom księdza i Słowu Bożemu: „… cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały. Błogosławieni jesteście, jeżeli złorzeczą wam z powodu imienia Chrystusa, albowiem Duch Chwały, Boży Duch na was spoczywa.” (1 P 4,12)

Zaraz po tym akcie zauważyłam, że na różańcu najchętniej rozważałam tajemnice bolesne (jak nigdy dotąd), a Droga Krzyżowa stała się wyczekiwanym czasem spędzanym z Jezusem. Odkrywałam w nich jak bardzo bliski mojemu sercu jest strach przed cierpieniem i bólem Jezusa (/Jezus w ogrójcu). Zadziwiało mnie to, że jak nigdy dotąd potrafię współodczuwać z Jezusem Jego niesprawiedliwe osądzenie, wydanie na wyśmianie i poniżenie (cierniem ukoronowanie), opuszczenie przez przyjaciół i ich zwątpienie, (pod krzyżem) odarcie z godności (obnażenie z szat Jezusa). Te chwile spędzane z NIM cierpiącym nie były utrapieniem ani ciężarem. Poczułam się wyróżniona i zaproszona do jeszcze silniejszego zjednoczenia z Bogiem w Jego cierpieniu.

W Jego obecności wszystkie cierpienia, które przeżywałam, dzięki Niemu stały się źródłem już nie depresji i rozpaczy, ale źródłem radości i źródłem poczucia wywyższenia przez Boga do godności Jego Wybranej, bo przecież dopuścił, abym uczestniczyła w takich cierpieniach, jakie znosił Jego Ukochany Syn.

W Wielkim Tygodniu moją radość z przeżywania cierpień Jezusowych duchowych ubogaciło cierpienie fizyczne. Do niewinnego wypadku doszło w Wielki Poniedziałek. Konsekwencja: zmiażdżona kość ramienia. Ból był tak wielki, że aż słabłam. A do tego pomoc przez operację przeciągnęła się do Wielkiego Czwartku. Kiedy zadzwonił spowiednik powiedziałam, że tak bardzo się cieszę z tej łaski. Mogę choć w cząsteczce poczuć, jak bardzo bolały Jezusa Jego zmiażdżone ramiona. Miałam możliwość porównania, jak do tej pory przeżywałam fizyczne cierpienie, a jak mogę je przeżywać obecnie i nie mogłam się nacieszyć, że cierpienie nie ma nade mną mocy niszczącej, odbierającej radość, czy chęci do życia. Bóg ma moc sprawić, że w naszym cierpieniu możemy poczuć wywyższenie, wyróżnienie, zjednoczenie z NIM SAMYM. Bo nasz Bóg jest Bogiem paradoksów. Przy NIM śmierć nie jest końcem, ale początkiem Życia nigdy niekończącego się. Przy NIM upokorzenie nie jest odarciem z godności, ale drogą do wywyższenia w dniu Jego Chwały. A cierpienia z NIM nie są źródłem beznadziei czy depresji, ale źródłem radości. I mogą być również okazją do ofiarowywania ich Bogu za tych, których kochamy lub którzy mogą naszego cierpienia potrzebować. Tak jak Jezus ofiarował swoje cierpienie za nas, w intencji każdego z nas.

Kiedy spotka nas cierpienie spróbujmy znaleźć podobieństwo z jakimkolwiek cierpieniem Jezusa i wówczas ucieszmy się, że nas tak bardzo wywyższył. Bo pozwolił nam przeżywać to samo, co ON. Bo przez cierpienie zyskujemy czułą bliskość z Bogiem, której żadna inna rzeczywistość nam nie zapewni.

s. Eliza OP

nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

Jak bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa, tak też wielkiej doznajemy przez Chrystusa pociechy. /2 Kor 2,5/

Sądzę bowiem, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, który ma się w nas objawić. /Rz 8,18/

… przez poznanie Jego: zarówno mocy Jego zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach - w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, 11 dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych. 12 Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa. /Flp 10,12/

Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale./Rz 8,17/

Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?» /Łk 24,26/

Rzekł im w odpowiedzi: «Istotnie, Eliasz przyjdzie najpierw i naprawi wszystko. Ale jak jest napisane o Synu Człowieczym? Ma On wiele cierpieć i być wzgardzonym. /Mk 9,12/

Przestań się lękać tego, co będziesz cierpiał. Oto diabeł ma niektórych spośród was wtrącić do więzienia, abyście próbie zostali poddani, a znosić będziecie ucisk przez dziesięć dni. Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia. /Ap 2,10/

Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. /Mt 16,21/

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.