W artykule z 30 marca zaprezentowałam sylwetkę poety, zachęcając do sięgnięcia po jego wiersze. Dziś zamieszczam dwa jego utwory i kilka myśli o nich.
„Wśród złych moich uczynków, jak wśród traw ospałych
Płynie Twój strumień Panie,
Porusza moje ziemie, otwiera moje skały
Twarde, znieruchomiałe.
Pozwól za tym strumieniem i miodu, i mleka
Ludziom wejść na nie,
O człowieka, o miłość człowieka
Modlę się, Panie”.
Woda jest życiodajna, o czym wszyscy dobrze wiemy. Renesansowy poeta tak pisał: „Z Twej łaski nocna rosa na mdłe zioła padnie, a zagorzałe zboża deszcz ożywia snadnie”. Tenże artysta, Jan z Czarnolasu, pisał, że „ziemia spalona przez ogień słoneczny modli się dżdża”. I wierzył, że Bóg „Świętą ręką swoją ściśni wilgotne chmury, a ony suchą ziemię i drzewa napoją”.
A co zrobić gdy susza niszczy nasze dusze? Gdy nie obmywamy jej w życiodajnym strumieniu Boskiej miłości? Gdy „moje skały są twarde i znieruchomiałe?”
Wtedy pozostaje modlitwa i nadzieja, że będę wysłuchany. Bo przecież On – Mistrz i Pan potrafi obmyć mnie z grzechu, uzdolnić do miłości, otworzyć na drugiego człowieka. Jeśli dostrzegę spragnioną miłości osobę, ona odpowie mi tym samym, bo miłość to najpiękniejszy dar. Stąd pełne emocjonalnego napięcia słowa poety „o człowieka, o miłość człowieka modlę się Panie”. Jeśli pozwolimy strumieniowi wody obmyć serce, to znaczy, że jesteśmy gotowi do przyjaźni z Synem Bożym i bliźnim. To jest treść modlitwy i to jest sens życia.
Słowa wiersza mają uniwersalny wydźwięk, bo wartość człowieka mierzona jest jego dobrocią, gotowością do bycia z potrzebującym, do okazywania miłosierdzia. Jeśli świat będzie pełen takich ludzi, to naprawdę warto żyć. I czuć życie, poprzez poruszenia i otwarcia ku... Życie jest przecież ciągłym ruchem, ciągłym zbliżaniem się do źródła, do Miłości. W tej drodze słaby, grzeszny człowiek potrzebuje nieustannego wsparcia, towarzyszenia kogoś, kto wie i czuje lepiej.
Litania do Marii Panny
„Łodzi z koralu
Serc Przewoźniczko
Ponad głębiną,
Kładko cedrowa
W nas przerzucona –
Przenieść mą miłość
Granico prosta,
Którą Bóg serca
Nasze przemierzył –
Włącz ziemie żyzne
Do ciała mego,
Co puste leży.
Dwunastodźwięczna
Cytaro , której
Struny są z nieba-
Dźwięk mowy ludzkiej
Dla ucha mego
Przywróć od nowa.
Łask Błyskawico,
Rozwiąż mi oczy,
Bym w nich obudził:
Matkę i Ojca,
Siostry i braci,
I wszystkich ludzi.
O, wstąp w me grzechy,
Jak w miasta judzkie
Swoim imieniem:
Mario z Libanu!
Mario z Egiptu
Mario z Betlejem.
Jak krzak skarlały
Jałowiec ciemny
Jest moja wiara,
Pozwól jej rosnąć,
Panno wysoka,
Ku niebu dalej.
Niech w Ciebie wejdzie,
Za Tobą idzie,
Przed Tobą pada-
Różo otwarta,
Lipca pogodo,
Psalmie Dawida”.
Piękne, wyszukane wezwania i prośby do Marii Panny. Piękne i poruszające. Moją uwagę zwróciła prośba o przywrócenie dźwięku ludzkiej mowy. Żyjemy w czasach, kiedy troska o kulturę języka, piękno wypowiedzi zanika. Język został zredukowany do krótkich telegraficznych informacji. Maleje bogactwo słów, zawęża się ich zasób, pojawi się coraz więcej wyrazów z języka angielskiego. Niewiele osób troszczy się o poprawność składni, stylu. Przeraża ilość wulgaryzmów, słów o charakterze agresywnym i pejoratywnym. Tylko nieliczni pamiętają o pragnieniu J. Słowackiego „aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”. Stąd moje poruszenie.
Autor wiersza ma świadomość swojej ludzkiej ułomności. Dlatego zaufanie do Maryi, wiara w jej pomoc jest ratunkiem i wsparciem. Tym większym, że dzięki Niej wzrasta w wierze i zgłębia ją. Stąd błagalna prośba o czuwanie i nieustanna opiekę.
Z tego wiersza poeta był dumny. Utwór podobał się też przyjaciołom, którzy chwalili subtelność języka, jego poetyckość. Wiersz o charakterze modlitewnym, chwalebno-błagalnym może w nadchodzącym miesiącu maju będzie naszą ulubioną formą rozmowy z Matką Chrystusa.
Lidia
nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.