Przed nami czas parafialnych rekolekcji, którymi tradycyjnie rozpoczynamy adwent. Dlaczego tak?

By radośnie oczekiwać przyjścia Pana, by umacniać swoją wiarę w Boże obietnice i pogłębiać serdeczną więź z Tym, Który przychodzi… potrzebujemy nie tylko czystych serc, ale i ich świeżości. Chodzi o swego rodzaju odmłodzenie duchowe, które jest darem Pana. Pan Bóg jest bardzo hojnym Dawcą, ale przecież potrzebni są też odbiorcy zsyłanych przez Niego łask i ci, którzy z otwartością przyjmą Jego Samego. Powie ktoś: Przecież robię to każdego dnia. Owszem, owszem nie mówię, że nie.

Rekolekcje, zarówno wyjazdowe dłuższe czy krótkie, jak też przeżywane na miejscu, w mojej Wspólnocie, w „moim” kościele, to czas szczególny. Chodzi o to, by był czasem głębszego doświadczenia Boga i Jego miłości, przekonania się jak dobrze żyje się przy Nim. Czasem odkrywania na nowo i coraz mocniej, że jest Bogiem Kochającym i najlepiej jak to Jemu powierzam swoją codzienność, coraz bardziej i bardziej oddając siebie do Jego dyspozycji.

Rekolekcje to nie ksiądz, który ładnie, mądrze, przekonywująco… głosi Słowo, ale moje otwarte na Boga serce. Dlatego trwają one kilka dni, które powinienem oddać Temu, Który jest Panem czasu. Dlatego w ciągu tych dni jest czas na adorację – takie bezinteresowne trwanie przy Obecności dostępnej szczególnie w Najświętszym Sakramencie. Trwanie po to, by wyciszając myśli i uczucia przy Miłości, Dobra Nowina docierała do serca, by to, co wiem przeniknęło mnie całego, do środka.

Łatwiej jest powierzchownie przyjąć lub selekcjonować, a bywa, że i odrzucić usłyszane Słowo. Inaczej jest na adoracji. Ten, Który pozostał z nami do końca świata i jest wystawiany w ciszy na ołtarzu, z właściwą sobie łagodnością zda się mówić: „Kocham Cię. Wiem jak uczynić Cię szczęśliwym – ale przyjdź i bądź ze Mną. Bądź, by przyjmować moją miłość swoim poranionym, obolałym, skołatanym, zatrwożonym… sercem. Dobrze wiem czego ono naprawdę potrzebuje i właśnie to Ci daję.”

Czy jednak znajdę czas na MIŁOŚĆ? Czy zostawię wszystko i będę Mu towarzyszył? Czy powiem jak Samuel: Mów Panie bo sługa Twój słucha? Czy chcę słuchać z zapartym tchem? Czy otworzę serce szeroko i z ufnością aby ono też słyszało? Fakt, że jest to trudniejsze, ale Duch Święty wspomaga.

Pierwsze, bo jeszcze dziecięce, wspomnienia z naszego Domu mam takie, że nie wolno było w dniach rekolekcji włączać telewizora, słuchać muzyki, ani też za dużo rozmawiać. Rodzice mówili: „Przypomnij sobie co ksiądz mówił na kazaniu. Pomyśl jeszcze o tym. Przejmij się trochę więcej tym, co usłyszałeś. Niech zapada w głąb duszy”. Nie było to tylko chodzenie na rekolekcje, ale przeżywanie ich. I w kościele i w domu i w szkole. Taki inny, taki piękny czas.

Później były rekolekcje oazowe, seminaryjne, ignacjańskie, u Kamedułów, parafialne, Domowego Kościoła, Spotkań Małżeńskich, dla Chorych, Sióstr…

Obecnie każdego roku uczestniczę w różnych rekolekcjach i w dniach skupienia. Bywa, że uczestnicy takich „ćwiczeń duchowych” dzielą się tym, co przeżyli. Mówią z przejęciem jak głęboko Pan dotknął ich serca, jak po raz pierwszy mogli ze spokojem wrócić do nieprzerobionych tematów ważnych dla swojego życia, jak znana od bardzo dawna prawda wypełniła ich po brzegi, jak poczuli się zanurzeni w Bożym miłosierdziu…

Czytamy w ewangelii, że Jezus zapłakał nad świętym miastem, bo nie poznało czasu swego nawiedzenia, że przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli itp. Ale czytamy także o Jego rozradowaniu się bo tajemnice Królestwa objawia Ojciec prostaczkom. I że ci, którzy Go przyjęli stali się dziećmi Boga itd.

Pan Bóg daje siebie CAŁY. Daje mi wszystko czego potrzebuję do szczęśliwego życia tu i teraz, i w wieczności. Ale ostatnie słowo należy do mnie – adresata Bożych starań i wyznań.

Jakie ono w tym roku będzie?

NIE i już?

NIE bo nie?

TAK ale…?

A może jednak: TAK TAK TAK!!!

Skosztujcie i zobaczcie jak dobry jest Pan.

ks. Ignacy

nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.