W trasę jubileuszowej pielgrzymki do Rzymu ruszyliśmy zaledwie tydzień po świętach ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO. Przed świętami wielu z nas składało innym życzenia:

– miłości – WIELKIEGO CZWARTKU,

– wiary – WIELKIEGO PIĄTKU,

– nadziei – WIELKIEJ SOBOTY,

– radości – WIELKIEJ NIEDZIELI.

Trasa pielgrzymki i jej czas były wymodlone przez ks. proboszcza Ignacego. Tak więc napełnieni miłością, wiarą, nadzieją i radością ruszyliśmy w drogę.

Rozpoczął się cudowny czas codziennych Eucharystii. Szczególnie przeżywane przeze mnie te w małych kaplicach, gdzie mocno czuło się obecność i bliskość Jezusa i jedność naszej pielgrzymkowej grupy. Trudno opisać słowami uczucia, które wypełniają w takiej chwili... jest to błogość, radość ogromna z bycia tu i teraz, dotykająca serca i przenikająca je. Takie uczucie przepełniło mnie najbardziej na Eucharystii w Santa Maria delle Piante czyli w Domine Quo Vadis, gdzie modliliśmy się za Magdę i Waldka w dniu 29 kwietnia w 8 rocznicę ich sakramentu małżeństwa. W autobusie zostaliśmy poczęstowani rocznicowymi słodkościami i obdarowani niespodzianką w postaci karteczek z cytatami ,,Miłość i miłosierdzie,,. Młoda Para otrzymała od nas drobny upominek, a wieczorem uczciliśmy ten dzień ciastem domowego wypieku i wspólnym śpiewem. Nie obyło się bez niespodzianki, ku ogólnej radości na spotkaniu pojawił się nasz kleryk Bartek, który spędził z nami ten wieczór.

Codzienne śpiewanie godzinek, odmawianie różańca, nabożeństwa majowe, a wszystko przeplatane nawiedzaniem świętych miejsc, zwiedzaniem zabytków…

Tak wiele w tak krótkim czasie nigdy jeszcze nie zobaczyłam, nie przeżyłam i nie doświadczyłam. Tak wiele pięknych przeżyć z doświadczeniem bliskości Jezusa, który cały czas był pośród nas i nie opuszczał nas, jechał z nami, wędrował ulicami, schodził z góry i wspinał się niestrudzenie. Z Nim nieśliśmy nasze intencje wypowiadając je na Eucharystii głośno lub w cichości serca. Był także z nami, gdy przechodziliśmy przez Święte Drzwi. Z Nim również radowaliśmy się gdy spotkaliśmy rodzoną siostrę ks. proboszcza – siostrę Włodzimierę, Dominikankę, ks. Macieja Czaczyka…

Pokrótce chcę wspomnieć o świątyni Santa Maria Sopra Minerwa – jest to bazylika mniejsza w Rzymie na Piazza della Minerwa, w pobliżu Panteonu. Kościół gotycki, zbudowany na miejscu wcześniejszej Świątyni Minerwy, w latach 1280-1370, trójnawowy, na planie krzyża łacińskiego. Renesansowa fasada zorientowana jest na zachód, znajduje się w niej gotycka rozeta.

Na placu przed wejściem stoi pomnik marmurowego słonia dźwigającego na swym grzbiecie egipski obelisk. Słoń jako symbol siły, mądrości i pobożności miał uosabiać te cnoty, uchodzące za bazę chrześcijańskiego wychowania.

We wnętrzu bazyliki przechowywane są szczątki Jana z Fiosolo zwanego Fra Angeliko oraz ciało św. Katarzyny ze Sieny (głowa w Sienie), która została uroczyście ogłoszona doktorem Kościoła w 1970 r. a dziś jest patronką Rzymu, Włoch i całej Europy.

Za każdą chwilę na pielgrzymce dziękuję Panu Bogu, ks. proboszczowi Ignacemu, który pełnił rolę człowieka „orkiestry” jeszcze doskonalej, współpielgrzymom za cudowne bycie jednością, a także kierowcom za bardzo bezpieczne podróżowanie.

Po tak wspaniałych przeżyciach łatwiej jest zatopić codzienność swojego życia w Miłości, którą jest Bóg i radośniej pielgrzymować do ostatecznego celu naszego życia.

Chwała Panu!

Krysia

nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

   Naszą parafialną pielgrzymkę rozpoczęliśmy w Maryjnym Sanktuarium w Rosenthal w Serbołużycach, przy granicy z Polską. Łużyczanie trwają wiernie w swoim języku i tradycjach w tym miejscu od VI w. Przez blisko 1000 lat od przyjęcia Chrztu, potrafili utrzymać i nawet rozwinąć kulturę narodową mimo prześladowań i nasilonej germanizacji. Głównie dzięki wielkiej religijności, pielęgnowaniu tradycji i silnym rodzinom (jeszcze do niedawna mającym od 5 – 12 dzieci). Trwają w wyznawanej katolickiej wierze. W każdym gospodarstwie Krzyż lub Kapliczka, to samo na skrzyżowaniach dróg. Jakbym była u mojej Babci w przemyskiem. Pierwsze wzmianki o wsi Rosenthal położonej w pobliżu opactwa Cysterek pojawiły się w dokumentach z 1350 r. Jest ona jedynym przedreformacyjnym miejscem pielgrzymek diecezji drezdeńsko-miśnieńskiej z kościołem, w którym czczona jest maleńka cudowna figurka NMP, tzw. „Matki Boskiej z Lipy”. Spotkanie, krótka rozmowa po Mszy św. z młodą uśmiechniętą zakonnicą Cysterką, Serbołużyczanką, która posługiwała w tym kościele, każda w swoim języku, a rozumiałyśmy się; okoliczne miejscowości, przez które przejeżdżaliśmy – nadały ton całemu mojemu pielgrzymowaniu zaraz na początku drogi. Zobaczyłam tam: wierność Panu Bogu, cierpliwość w udrękach, bycie świadkiem wiary w codzienności, wytrwałość w wierze. Kolejne nawiedzane Sanktuaria w Niemczech, Austrii czy Czechach tylko to potwierdziły. Wierność Panu Bogu rodzi owoce i otwiera hojność Boga w darach i cudach nieustająco, do dzisiaj.

A Sanktuarium Nowych Męczenników XX i XXI w. na wyspie Tiberina w Rzymie, powstałe za sprawą naszego papieża św. Jana Pawła II, pokazało, że męczeństwo obecne we wszystkich czasach, ustrojach i kontynentach rodzi kolejne pokolenia wiernych chrześcijan; że Bóg jest Żywy i Obecny, bo nikt w takiej ogromnej liczbie osób, w różnym wieku, statusach społecznych nie poświęciłby swego życia dla ludzkiej idei. To było bardzo budujące doświadczenie i przez całą pielgrzymkę wracało z nową siłą.

Napotkani ludzie różnych narodowości, traktujący bazyliki, sanktuaria nie przede wszystkim jako zabytki lecz miejsca spotkania z Bogiem, z Maryją sprawiały mi wielką radość. Oczywiście, że byli i zwykli turyści, ale… Ale piękno, które człowiek jest w stanie stworzyć z miłości, wdzięczności i na chwałę Boga jest najcudowniejsze, z niczym nieporównywalne, monumentalne, w każdej dziedzinie sztuki. Nie dziwię się więc, że wszyscy chcą je oglądać.

W Rzymie mieliśmy, dzięki naszemu ks. Ignacemu spotkanie z młodym, 31- letnim szczęśliwym księdzem studiującym na Uniwersytecie Gregoriańskim, ks. Maciejem Czaczykiem, także muzykiem. W swoim doktoracie kontynuuje badania w kierunku analogii między Trójcą Świętą a muzyką. Wręcz zafascynował, i nie tylko mnie, swoimi odkryciami. Niepojęta Trójca Święta jako Akordy. Najprostszy akord to trójdźwięk, najdalej od siebie oddalone dźwięki to I-Ojciec i III-Syn, a pomiędzy nimi dźwięk II-Duch Święty. Czyste piękne współbrzmienie, podstawa innych akordów – istnień, Początek. Zachwycające. Jak można wszędzie dostrzec obecność Pana Boga, jak nic bez odniesienia do Niego nie jest ani tak piękne, ani tak cenne. Aż żałuję, że tylko tak krótko nam o tym ks. Maciej opowiadał i tylko tyle zapamiętałam. Było tyle miejsc, wydarzeń, ludzi… mam nadzieję, że inni to zrobią.

Poruszyły mnie figurki Matki Bożej z Dzieciątkiem czczone w różnych sanktuariach, różnych państwach, wielkości od 22 do 50cm. W jednym z nich nie mogliśmy bardzo długo znaleźć jej w ołtarzu. Ozdobione złotymi koronami z drogimi klejnotami, a same drewniane, poczerniałe, ludowe, różnej „urody”. A Maryja przez nie ciągle działa, gromadzi swe dzieci, przez setki lat. Czasem gdzieś przeleżały wojenne zawieruchy w ziemi, jak „Matka Boska z Lipy”. To jest zaufanie Panu Bogu, na dobre i na złe, przez Maryję, że On poprowadzi najlepszą, właściwszą drogą. Tak jak nas pielgrzymów.

Zakaz narzekania, dobre humory, wzajemne pomaganie i cierpliwość sprawiły, że 4,5 tys. km, 10 dni w autokarze z osobami nie zawsze znanymi, było darem. Wróciliśmy cało i zgodnie tak jak Pan chciał. Jesteśmy Panu Bogu wdzięczni za to całym sercem, także p. Kierowcom i ks. Ignacemu.

Grażyna

nasz adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

© 2014 Rzymskokatolicka parafia p.w. Śś. Stanisława i Bonifacego B.M.